sobota, 19 sierpnia 2017

13.Rozwiązanie

-Jak mogłaś mi to zrobić!?- Haren rykną wściekle.
-Synku, prosze wysłuchaj mnie..
-Nie mam zamiaru- brązowy lew odwrócił się i ruszył ciężkim krokiem.
-Haren, proszę-w oczach Moamy zabłysły łzy. Lew nie odwrócił się tylko szedł dalej. W jego głowe działa się burza. Haren był zły i czół ogromny żal do matki.
-:-
Niebieskooka lwica stała na skarpie małego pagórka. Patrzyła w niebo i myślała. Z jej oczu można było odczytać tęsknote, bezradność i smutek. 
-O czym tak myślisz?- zapytał czarny lew podchodząc do lwicy.
- O wszystkim. Erno czy my dobrze robimy.? Ryzykujemy. Możemy utracić życie.
-Evia będzie dobrze

Tydzień później...

-Jesteś dobrym wojownikiem. Należysz do naszego stada-oznajmił dumnie Zarys.
-To zaszczyt- Haren ukłonił się i spojrzał lodowato na przechodzącą obok matke. Lew zostawił króla i ruszył do jaskni Loksjego. 
-Halo!Jest tu kto?
-Loksjego tu nie ma-odpowiedział znajomy głos.
-Kim jesteś? Czy ja cie znam? 
-Znasz, znasz
-Masz podobny głos do...
-Mów szeptem.
-Podejdź do światła-polecił Haren.
Z ciemności wyłoniła się jasno żółta postać.
-Chaka!
-Cicho bądź! Tak to ja- na pysku lwa pojawił się szyderczy uśmiech-Dołączyłem do stada Zarysa
-Czyli znasz plan to świetnie mam...
-Jestem tu żeby się zemścić!
-No wiem ja też i...
-Chce się zemścić na tobie!- warkną lew.
-Co?? A co ja ci zrobiłem?-Haren wytrzeszczył oczy.
-Zabrałeś mi Evie.
-Co ty wygadujesz?!
-Widze jak na siebie patrzycie. Inaczej niż na Rajskiej Ziemi.
-Stary o co ci chodzi?
-Miałem być królem. Kochałem Evie! Wszystko zniszczyłeś!!
-Masz zbyt brzydką gębe żeby być jej mężem-rzekł fioletowooki.
-Widze że masz poczucie humoru!-rykną lew i skoczył z pazurami na Harena. 
-Co ty robisz?!- lew walną Chake w pysk. Zielonooki padł na ziemię , spojrzał zły na Harena.
Syn Moamy wyszedł z jaskini. Udał się na szukanie swojego ojca. 

Loksi siedział na czubku Lwiej Skały, tam gdzie kiedyś Mufasa opowiadał Simbie o Lwiej Ziemi. Lew patrzył z zachwytem na niebo.
-Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem- westchną Loksi
Haren usiadł obok ojca, myśląc że ten go nie widzi.
Na niebie ukazały się kolory. Był tam morelowy, różne odcienie żółci i pomarańczy, czerwień i piękne słońce.
-Tak zachód słońca to najpiękniejsza rzecz na świecie-Haren nabrała powietrza. 
-To jest zachód słońca? Nie widziano tu słońca ponad 88 lat
-Tato. Ile ma Asanta?- mina Haren zpoważniała.
-No już troche ma- Loksi dalej patrzył na piękne zjawisko.
-Można z nią rozmawiać?
-Jasne, umie mówić, biegać, bawić się. To wygląda jak znak od władców. Najpierw Moama, później Asanta, ptaki, kwiaty, a teraz słońce. Cud.
-Nie rozumiem o co chodzi z mamą ani Asantą ale... zaraz chwila. Czy to wszystko wydarzyło się tu? 
-Tak
-Najpier robaki, później zaraza...Tato ile lwów się zaraziło?
-Około 10 i zmarło
-A teraz cudy! Tak to trzecia plaga w dobrym znaczeniu! Dwie złe i jedna dobra. 
-Jaka plaga?- zapytał Loksi, wreszcie spogladajc na syna.
-Zaraz jak to szło? Chyba jakoś tak: Będą trzy plagi,później krew i mękka przeleja się w wojnę. Będzie burza a następnie na tronie zasiadą trzy lwy. Bingo!
-Nic nie rozumiem-przyznał Loksi patrząc na syna jak na wariata.
-Były już trzy plagi, krew i mękka to jest to co się dzieje na Ziemi Śmierci, to przeleje się w wojne, która jest zaplanowana. Czyli inaczej nasz plan i plan lwic z tego stada. Nie wiem o co chodzi z tą burzą ale... Tak! Trzy lwy to ja, Evia i Erno. To nas spotykali władcy.
-Moame też spotakli-rzekł Loksi.
-No tak ale naszą trójkę więcje niż raz, tylko dlaczego?-Haren pomyślał chwilę-Oczywiste! Szklana głowa! Ale zaraz coś mi tu nie pasuje. Skond władcy wiedzieli, że się tu znajdziemy i dlaczego my mamy być królami? 
-Skoro rozgryzłeś przepowiednie to rozgryziesz to-powiedział Loksi nie nadąrzając nad falą wiadomości.
-Chwila-Haren ułoży wszystkie zdarzenia jakie przeżył-Jasne to sprawka władców to oni zburzyli Rajską Wyspę! Ale nie rozumiem czemu to my będziemy władać. Może dlatego że Evia jest księżniczką ale ja Erno?
-Zaraz przegrzejesz mózg trochę wolniej. Kiedy przyjdzie ta cała Evia?
-Już jutro. Miną tydzień
Haren i Loksi spędzili cały wieczór nad rozgryzanem wszystki nie jasności. 
-:-
-Erno to już jutro-westchneła Evia wtulając się w grzywe brata.
-Tęsknisz za nim? Ja też on był dla mnie jak brat
-No dla mnie nie brat...
-Wiem, wiem to coś więcej niż przyjaźń. Prawda?
-Chyba tak, Erno ja nie wytrzymam ja chce go zobaczyć!!
-Księżniczko nie wybuchaj. Jutro zaczynamy
-Tak musze się uspokoić. Moge zostać sama?
-Oczywiście-Erno uśmiechną się i zostawił siostre.
Nagle coś zaszeleszczało. Evia odwróciła głowę. Coś uderzyło ją w tył czaszki. Lwica upadła na ziemie.
-:-
Moama patrzyła w gwiazdy.
-Dlaczego!!?? Dlaczego mi nie pomagacie!? Mój syn mnie nie kocha! Uważa mnie za zdrajce!!Dlaczego!?-lwica zalała się łzami.
-Mamusiu dlaczego krzyczysz?-zapytał cichutki głosik.
-Skarbie nie powinnaś sama wychodzić z jaskini- Moama wytarła mokry pysk.
-Ale czemu krzyczysz?
-Władcy nam nie pomagają
-Może trzeba poprośić?-zaproponowało maleństwo.
-Moje małe mądre lwiątko-matka lwiątka wysiliła się na mały uśmiech- Opowiem ci o kimś.
-A o kim?
-O twoim braciszku.
-Mam brata?!
-Tak. Jest silny, przystojny może nie był kiedyś zabardzo mądry ale teraz jest. 
-A jak ma na imię?
-Haren. Ma takie same oczy jak ty.
-Chce go poznać
-Poznasz napewno.
Do lwic zbliżył się złoty lew. Głowe lwa zdobiła czerwona grzywa. Granatowe oczy świeciły łobuzersko
-Moamo, Asanta powinna spać.
-Jezu!!!
-Co? Nie musisz krzyczeć na mój widok.
-Storm!!
-Tak we własnej osobie-powiedział dumnie lew.
-Gdzie byłeś tyle lat? Martwiłam się, myślałam że nie żyjesz.
-No tu i tam. Żyje i to jest ważne- lew usmiechną się szeroko.
-Mamo kto to jest?-zapytała Asanta przyglądając się uważnie gościu.
-To jest.... Nimfa?
-On się nazywa Nimfa!?- lwiątko ryknęło śmiechem.
Do lwów podeszła stara małpa.
-Dawno nie wychodziłaś-przyznała Moama.
-Dziękuje za miłe przywitanie-żuciła kwaśno szamanka-Ja nigdy nie wychodze. No tylko jak coś się wydarzy. Już jutro ten dzień
-Zapomniałam! Storm pomożesz nam?
-Jasne ale w czym?
-Później ci opowiem. Nimfo skond wiedziałaś o tym co będzie jutro?
-Czy my myślimy o tym samym? Już jutro trzy lwy staną przed Zarysem.
-Jakie lwy?
-Wszystko w swoim czasie. Dawno nie było Lwiej Straży-szamanka przytakneła.
-Co to jest Lwia Straż?
-Asanat będzie dowódcą- szamanka podeszła do dziecka- wprowadzimy nowy znak
Małpa przejechała palcem pod okiem Asanty. Storm i Moama wytrzeszczyli oczy. Pod fioletowym okiem lwiątka pojawiły się trzy czarne kropki.
-Tak idealny znak. Będzie z ciebie dobry wojownik...
-Czy ja się dowiem o co chodzi?-przerwała Moama. 
-Lwia Straż chroni Lwią Ziemię.
-Asnata to dziecko!
-Spokojnie jak skończy piętnaście lat to powstanie Lwia Straż.
Moama uśmiechneła się i ruszyła z Asantą w pysku w strone skały.
-Zostniesz ze mną- oznajmiła małpa.
-Po co?- jękną Storm.
-Coś ci pokarze.
-:-
W końcu rodział! No i coś o córce Moamy.
1.Kim jest Storm?
2.Co się stanie z Evią?
3.Co Nimfa pokaże Stormowi?
4.Z racji że historia niedługo się skończy planuje drugi seznon. Chcielibyście?
Do kolejnego rozdziału.


1 komentarz:

  1. Fantatyczny rozdział i oczywiście,czekam na next.
    1.Nwm
    2.Chaka ją uwięzi
    3.Nwm
    4.Tak!
    Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń