wtorek, 22 sierpnia 2017

14. Początek walki

Lwica rozejrzała się. Znalazła się w ciemnej ciasnej jaskini. Śmierdziało stęchlizną. 
-Gdzie ja jestem?-pomyślała Evia i z trudem wstała z zimnej posadzki. Bolała ją głowa i odczuwała głód. Niebieskooka pomyślała chwilę, popatrzyła w sufity jaskini w jednym z rogu była mała dziurka. Więzień staną na dwóch tylnych łapach i przyłożył oko do dziurki. Błękitne oko księżniczki zarejestrowało niebo i gwiazdy, nie czekając Evia zaczęła wyjmować kamienie. Gdy pare z nich się obsuneło do jaskini ktoś wszedł.
-Kim jesteś?! I co ja tu robie?-serce Evi kołato ze źłości i strachu.
-Jesteś w jaskini, a mnie doskonale znasz-uśmiechną się lew.
-Chaka?- Evia odetchneła spokojnie-Wypuść mnie.
-Nie
-Co ja tu robie?- powtórzyła lwica podenerwowana.
-Chętnie zdradze ci mój plan-sykną z uśmieszkiem.
-Byliśmy przyjaciółmi!
-I prą narzeczonych!
-Tak, ale ty byłeś dla mnie najlepszm przyjacielem
-Mówiłaś, że mnie kochasz!- rykną Chaka.
-Ale jak brata, przyjaciela!
-Nie wybacze ci tego, zobaczysz co planuje!
-No to najpierw powiedz mi ten plan-Evia przyjeła inną taktyke.
-Zabije Harena, potem ciebie!
-Jasne, bardzo ciekawe. I ty miałeś zostać królem? Dobrze, że tak się nie stało bo jak by była wojna to byśmy wszyscy zgineli-zaśmiała się księżniczka.
-Nie rozumiesz! Zabije Harena!-sykną Chaka trochę zdziwiony reakcją Evi.
-Rozumiem, a zabijaj go sobie nikt dla mnie nie jest ważny
Chaka wytrzeszczył oczy
-Jednak kogoś kochasz?
-Owszem ,Erna-uśmiechneła się Evia.
-No to na nim się zemaszcze-myśli Chaki zaczęły się plontać.
-To mój brat- wyszczeżyła zęby lwica.
- Że, że... co?- Chaka ogłupiał.
-:-
-No gdzie ona jest?-zapytał żałośnie Erno.
-Przeszukaliśmy cały teren i nic. Erno, powinniśmy już iść-rzekła kremowa lwica.
-Ale Evia... Ja czuje ,że coś jej grozi
-Jeśli nie pójdziemy Zarys będzie dalej władał.
-Wiem
-Evia to cwana lwica napewno nas znajdzie, musimy już iść-powiedziała lwica.
-Tak władcy są z nią
Stado ruszyło, szło tak pare godzin.
-Baobab, tu odpoczniemy- oznajmił lew i usiadł zmęczony.
-Ooo, kogo ja tu widze!- ktoś z góry rykną śmiechem.
-Kim jesteś?- zapytał Erno. Wszystkie lwy zadarły głowy do góry.
-Musisz tu wejść.
-Zostańcie tu- Erno wysuną pazury i z trudem wdrapała się na szczyt drzewa. 
-A teraz skacz!- polecił głos z dołu. 
Zielonooki nabrał powietrza i wskoczył do środka Baobabu. Na ścianach drzewa widniało mnóstwo rysunków. W kontach drzewa leżały różnego rodzaju owoce i rośliny. 
-A więc kim jesteś?- powtórzył Erno.
-Jestem Nimfa, skromna szamanka
Lew rozejrzał się, obok niego siedział złoty lew o granatowych oczach.
-Eee, to ty jesteś tą szamanką?-zapytał niepewnie Erno.
-Nie, ja jestem Storm-uśmiechną się lew-Nimfa to ta stara małpa
Lew wskazał na małpe siedzącą na grubej gałęzi.
-Ej, nie stara! Tak Erno ja jestem Nimfa-przywitała się małpa podchodząc do Erna.
-Skond wiesz jak się nazywam?
-Ja wszystko wiem-Nimfa uśmiechnęła się tajemniczo.
-W takim razie, gdzie jest Evia?!-oczy Erna nabrały blask nadziei.
-Yyyy....no wiesz to musze porozmawiać z władcami-Nimfa wzieła czerwony owoc i przegryzła go z niesmakiem.
-To rozmawiaj ja musze wiedzieć gdzie jest Evia!
-Tu jestem
Erno odwrócił się gwałtownie.
-Co ty tu robisz? Myślałem, że ci coś się stało, miałem cię ratować...
-Mnie nie trzeba ratować-uśmiechneła się Evia-Chaka mnie uwięził
-Chaka?-brat wybałuszył oczy. 
-Chciał zemsty
-Po co?
-Kiedyś mieliśmy być parą królewską ale ja się nie zgodziłam i...
-A jak uciekłaś?-przerwał lew.
-Przyjełam taktyke Harena-księżniczka wyszczerzyła zęby.
-Czyli?
-Udawać, że na niczym mi nie zależy
-No koniec tych pogaduszek. Jest już Erno, Evia jeszcze tylko Haren-policzyła Nimfa.
-Kiedy zobaczymy Harena?-zapytała Evia wtapiając wzrok w małpe.
-W swoim czasie. Erno podejdź
Czarny podszedł nie pewnie.
-Zostajesz strażnikiem Lwiej Straż, przywódcą, lecz kiedy Asanta skończy piętnaście lat będziecie razem zarządzać strażą-szamanka przejechała niespodziewanie palcem pod okiem Erna zostawiając trzy szare kropki.
-A co ja będe tam robić? 
-Chronić Lwią Ziemię. Ale teraz koniec gadania. No już wychodzić z mojego domu.
-Ale jak mamy wyjść z tego czegoś?-odezwał się w końcu Storm.
-Wyjdziemy tak jak weszła Evia-mała odsuneła wielkiego liścia wiszącego na ścianie-No przechodzić.
-I co teraz będzie?- zapytał Storm.
-Do walki-powiedziała lakonicznie Nimfa.
-Z taką garstką lwów?
-Nie no skond-małpa wyjeła zza pleców dużą muszle i zatrąbiła w nią przeciągle.
Lwy zatykały uszy od bólu. 
-Po co to?-zapytał Erno.
-Zaraz zobaczycie
Zza baobabu wyszły mnóstwo lwów w postaci duchów.
-Czy to...?
-Tak to władcy z przeszłości-oznajmiła Nimfa.
Wszystkie duchy gdy dotkneły ziemi zmieniły się w lwy żywe jednak nieśmiertelne.
Stadu opadła szczęka
-A więc wy idzcie, a my zaskoczymy Zarysa-rzekł brązowy lew z czarną grzywą.
-Kovu?-zapytał Erno.
-Owszem. Ale są tu nie tylko władcy
-Mamo?- Erno przyjżał się dokładnie czarnej lwicy o niebieskich oczach.
-Synku, nie ma czasu pózniej porozmawiamy, do zobaczenia Evia-lwica rozpłyneła się razem z innymi lwami.
-:-
Nastał poranek, pierwszy raz od wielu, wielu lat słońce wstało. Wszystkie lwy czuły się bardzo dziwnie. W powietrzu wisiała lekka mgła, całą skałe osiadły ptaki,które były nietyklane. 
-Pięknie ale i dziwnie- Loksi przeciągną się i lekko ziewną.
-Też mam takie odczucia- dwa lwy wybrały się na poszukiwanie śniadania.
-To już dziś- powiedział Loksi.
-Tak by władcy nam pomogli-Haren spojrzał w niebo.
-Na nich nie zawsze można liczyć-Loksi kwaśno spojrzał na niebieskiego kwiatka-Jak myślisz dobry?
-Smakowity!
Czerwonooki wyrwał kwiat i dokładnie go przegryzł.
-Może być, chodź już czas-Lew pociągną za sobą syna.

W dość dużej jaskini za skałą trwało zebranie lwic. 
-A więc to już dziś-powiedziała Gaja.
-Czy wszyscy muszą to w kułko powtarzać?- zapytał poirytowany Haren.
-Cicho bądź! Moama zabierze Zarysa na spacer, pózniej my...
-:-
-Skond wiemy jaki oni mają plan?- zapytała Evia gdy stado znalazło się dość blisko skały.
-Nie wiemy, ale podejrzewam jak to będzie wyglądało.
-:-
-Zarysie,musze ci coś pokazać-rzekła spokojnie Moama.
-Nie zawracaj mi teraz głowy- sykną Zarys leżąc w jaskini.
-Ale to jest dziwne! Cała skała jest w ptakach
-Jak to!- lew wyskoczył z jaskini.
Do władców podeszła Gaja i Satyni.
-Wasza wysokość, to już czas abyśmy pożegnali pana i pana legion.- Gaja patrzyła tajemniczo na Zarysa.
-Tak i czas aby wszyscy dowiedzieli się prawdy!- rykneła Satyni.
Król patrzył na lwice jak na wariatki. 
-Stado!-zawołała Moama.
Przed obliczem królowej znalazło się całe stado.
-A więc tatusiu dowiesz się ty i oni całej prawdy!
Wszystkie lwy zaczeły wybałuszać oczy i szeptać.
-A właśnie, Zarys to mój ojciec, który się mnie wyparł!
-Masz być cicho lafiryndo!-warkną król.
-To może teraz dowiesz się całej prawdy?
-Jakiej prawdy?-zapytał Zarys.
-Dawno, bardzo dawno zabiłeś matke dwójki dzieci, czarnego lwa i białej lwicy. I wiedz, że te dwa lwy żyją!
Zarys pierwszy raz przybrał zakłopotaną minę.
-:- 
-Evia myśle że już na nas czas- szepną Erno.
-Masz racje,Storm dopilnujesz stada?
-Jasne
Rodzeństwo wyszło zza kakrzaków i wtopiło się w tłum czarnego legionu.
-Onie nie żyją, Mirakesz je utopił-rzekł Zarys.
-Nie bądź tego taki pewny-ktoś w tłumie warkną.
-Kto to powiedział?-zapytał oschle król.
-Ja- z tłumu wyszła biała lwica.
-Erama- szepną Zarys-Kim jesteś?
-Jestem Evia, księżniczka Rajskiej Wyspy i córka Eramy.
-Ma takie oczy jak ona-szepną-Jak śmiesz się do mnie zwracać w taki sposób
-Nie jesteś królem, a Erno też tu jest został wychowany przez Moame!- warkneła Evia.
Moama podniosła głowe, za Evią staną Erno.
-I co teraz powiesz?-zapytał chytrze brat Evi.
-Nic nie powie, jest zbyt głupi aby mówić coś mądrego, jego IQ jest gorsze do IQ syna Ziry-zakpił Lokso wychodząc z jaskini legionu.
-Jak śmiesz! Byłeś generałem, moim najlepszym generałem- sykną Zarys.
-Nie jestem już generałem,i nie należe do twojego legionu!
-Ty...
-Zarysie jeszcze jedna prawda- powiedziała Moama i zbliżyła się do ucha króla-Asanta nie jest twoją córką.
-Milcz!- Zarys uderzyła łapą w pysk lwicy- Zabić ich wszystkich!
-:-
Odrazu przejde do pytań :P
1.Jak wam się podobał rozdział?
2.Co dalej będzie z Chaką?
3.Jak wam się podoba postać Nimfy?
4.Na ile oceniacie ten rozdział (  1-10)?

Pozdrawiam



sobota, 19 sierpnia 2017

13.Rozwiązanie

-Jak mogłaś mi to zrobić!?- Haren rykną wściekle.
-Synku, prosze wysłuchaj mnie..
-Nie mam zamiaru- brązowy lew odwrócił się i ruszył ciężkim krokiem.
-Haren, proszę-w oczach Moamy zabłysły łzy. Lew nie odwrócił się tylko szedł dalej. W jego głowe działa się burza. Haren był zły i czół ogromny żal do matki.
-:-
Niebieskooka lwica stała na skarpie małego pagórka. Patrzyła w niebo i myślała. Z jej oczu można było odczytać tęsknote, bezradność i smutek. 
-O czym tak myślisz?- zapytał czarny lew podchodząc do lwicy.
- O wszystkim. Erno czy my dobrze robimy.? Ryzykujemy. Możemy utracić życie.
-Evia będzie dobrze

Tydzień później...

-Jesteś dobrym wojownikiem. Należysz do naszego stada-oznajmił dumnie Zarys.
-To zaszczyt- Haren ukłonił się i spojrzał lodowato na przechodzącą obok matke. Lew zostawił króla i ruszył do jaskni Loksjego. 
-Halo!Jest tu kto?
-Loksjego tu nie ma-odpowiedział znajomy głos.
-Kim jesteś? Czy ja cie znam? 
-Znasz, znasz
-Masz podobny głos do...
-Mów szeptem.
-Podejdź do światła-polecił Haren.
Z ciemności wyłoniła się jasno żółta postać.
-Chaka!
-Cicho bądź! Tak to ja- na pysku lwa pojawił się szyderczy uśmiech-Dołączyłem do stada Zarysa
-Czyli znasz plan to świetnie mam...
-Jestem tu żeby się zemścić!
-No wiem ja też i...
-Chce się zemścić na tobie!- warkną lew.
-Co?? A co ja ci zrobiłem?-Haren wytrzeszczył oczy.
-Zabrałeś mi Evie.
-Co ty wygadujesz?!
-Widze jak na siebie patrzycie. Inaczej niż na Rajskiej Ziemi.
-Stary o co ci chodzi?
-Miałem być królem. Kochałem Evie! Wszystko zniszczyłeś!!
-Masz zbyt brzydką gębe żeby być jej mężem-rzekł fioletowooki.
-Widze że masz poczucie humoru!-rykną lew i skoczył z pazurami na Harena. 
-Co ty robisz?!- lew walną Chake w pysk. Zielonooki padł na ziemię , spojrzał zły na Harena.
Syn Moamy wyszedł z jaskini. Udał się na szukanie swojego ojca. 

Loksi siedział na czubku Lwiej Skały, tam gdzie kiedyś Mufasa opowiadał Simbie o Lwiej Ziemi. Lew patrzył z zachwytem na niebo.
-Jeszcze nigdy czegoś takiego nie widziałem- westchną Loksi
Haren usiadł obok ojca, myśląc że ten go nie widzi.
Na niebie ukazały się kolory. Był tam morelowy, różne odcienie żółci i pomarańczy, czerwień i piękne słońce.
-Tak zachód słońca to najpiękniejsza rzecz na świecie-Haren nabrała powietrza. 
-To jest zachód słońca? Nie widziano tu słońca ponad 88 lat
-Tato. Ile ma Asanta?- mina Haren zpoważniała.
-No już troche ma- Loksi dalej patrzył na piękne zjawisko.
-Można z nią rozmawiać?
-Jasne, umie mówić, biegać, bawić się. To wygląda jak znak od władców. Najpierw Moama, później Asanta, ptaki, kwiaty, a teraz słońce. Cud.
-Nie rozumiem o co chodzi z mamą ani Asantą ale... zaraz chwila. Czy to wszystko wydarzyło się tu? 
-Tak
-Najpier robaki, później zaraza...Tato ile lwów się zaraziło?
-Około 10 i zmarło
-A teraz cudy! Tak to trzecia plaga w dobrym znaczeniu! Dwie złe i jedna dobra. 
-Jaka plaga?- zapytał Loksi, wreszcie spogladajc na syna.
-Zaraz jak to szło? Chyba jakoś tak: Będą trzy plagi,później krew i mękka przeleja się w wojnę. Będzie burza a następnie na tronie zasiadą trzy lwy. Bingo!
-Nic nie rozumiem-przyznał Loksi patrząc na syna jak na wariata.
-Były już trzy plagi, krew i mękka to jest to co się dzieje na Ziemi Śmierci, to przeleje się w wojne, która jest zaplanowana. Czyli inaczej nasz plan i plan lwic z tego stada. Nie wiem o co chodzi z tą burzą ale... Tak! Trzy lwy to ja, Evia i Erno. To nas spotykali władcy.
-Moame też spotakli-rzekł Loksi.
-No tak ale naszą trójkę więcje niż raz, tylko dlaczego?-Haren pomyślał chwilę-Oczywiste! Szklana głowa! Ale zaraz coś mi tu nie pasuje. Skond władcy wiedzieli, że się tu znajdziemy i dlaczego my mamy być królami? 
-Skoro rozgryzłeś przepowiednie to rozgryziesz to-powiedział Loksi nie nadąrzając nad falą wiadomości.
-Chwila-Haren ułoży wszystkie zdarzenia jakie przeżył-Jasne to sprawka władców to oni zburzyli Rajską Wyspę! Ale nie rozumiem czemu to my będziemy władać. Może dlatego że Evia jest księżniczką ale ja Erno?
-Zaraz przegrzejesz mózg trochę wolniej. Kiedy przyjdzie ta cała Evia?
-Już jutro. Miną tydzień
Haren i Loksi spędzili cały wieczór nad rozgryzanem wszystki nie jasności. 
-:-
-Erno to już jutro-westchneła Evia wtulając się w grzywe brata.
-Tęsknisz za nim? Ja też on był dla mnie jak brat
-No dla mnie nie brat...
-Wiem, wiem to coś więcej niż przyjaźń. Prawda?
-Chyba tak, Erno ja nie wytrzymam ja chce go zobaczyć!!
-Księżniczko nie wybuchaj. Jutro zaczynamy
-Tak musze się uspokoić. Moge zostać sama?
-Oczywiście-Erno uśmiechną się i zostawił siostre.
Nagle coś zaszeleszczało. Evia odwróciła głowę. Coś uderzyło ją w tył czaszki. Lwica upadła na ziemie.
-:-
Moama patrzyła w gwiazdy.
-Dlaczego!!?? Dlaczego mi nie pomagacie!? Mój syn mnie nie kocha! Uważa mnie za zdrajce!!Dlaczego!?-lwica zalała się łzami.
-Mamusiu dlaczego krzyczysz?-zapytał cichutki głosik.
-Skarbie nie powinnaś sama wychodzić z jaskini- Moama wytarła mokry pysk.
-Ale czemu krzyczysz?
-Władcy nam nie pomagają
-Może trzeba poprośić?-zaproponowało maleństwo.
-Moje małe mądre lwiątko-matka lwiątka wysiliła się na mały uśmiech- Opowiem ci o kimś.
-A o kim?
-O twoim braciszku.
-Mam brata?!
-Tak. Jest silny, przystojny może nie był kiedyś zabardzo mądry ale teraz jest. 
-A jak ma na imię?
-Haren. Ma takie same oczy jak ty.
-Chce go poznać
-Poznasz napewno.
Do lwic zbliżył się złoty lew. Głowe lwa zdobiła czerwona grzywa. Granatowe oczy świeciły łobuzersko
-Moamo, Asanta powinna spać.
-Jezu!!!
-Co? Nie musisz krzyczeć na mój widok.
-Storm!!
-Tak we własnej osobie-powiedział dumnie lew.
-Gdzie byłeś tyle lat? Martwiłam się, myślałam że nie żyjesz.
-No tu i tam. Żyje i to jest ważne- lew usmiechną się szeroko.
-Mamo kto to jest?-zapytała Asanta przyglądając się uważnie gościu.
-To jest.... Nimfa?
-On się nazywa Nimfa!?- lwiątko ryknęło śmiechem.
Do lwów podeszła stara małpa.
-Dawno nie wychodziłaś-przyznała Moama.
-Dziękuje za miłe przywitanie-żuciła kwaśno szamanka-Ja nigdy nie wychodze. No tylko jak coś się wydarzy. Już jutro ten dzień
-Zapomniałam! Storm pomożesz nam?
-Jasne ale w czym?
-Później ci opowiem. Nimfo skond wiedziałaś o tym co będzie jutro?
-Czy my myślimy o tym samym? Już jutro trzy lwy staną przed Zarysem.
-Jakie lwy?
-Wszystko w swoim czasie. Dawno nie było Lwiej Straży-szamanka przytakneła.
-Co to jest Lwia Straż?
-Asanat będzie dowódcą- szamanka podeszła do dziecka- wprowadzimy nowy znak
Małpa przejechała palcem pod okiem Asanty. Storm i Moama wytrzeszczyli oczy. Pod fioletowym okiem lwiątka pojawiły się trzy czarne kropki.
-Tak idealny znak. Będzie z ciebie dobry wojownik...
-Czy ja się dowiem o co chodzi?-przerwała Moama. 
-Lwia Straż chroni Lwią Ziemię.
-Asnata to dziecko!
-Spokojnie jak skończy piętnaście lat to powstanie Lwia Straż.
Moama uśmiechneła się i ruszyła z Asantą w pysku w strone skały.
-Zostniesz ze mną- oznajmiła małpa.
-Po co?- jękną Storm.
-Coś ci pokarze.
-:-
W końcu rodział! No i coś o córce Moamy.
1.Kim jest Storm?
2.Co się stanie z Evią?
3.Co Nimfa pokaże Stormowi?
4.Z racji że historia niedługo się skończy planuje drugi seznon. Chcielibyście?
Do kolejnego rozdziału.


środa, 9 sierpnia 2017

12.Druga plaga

Evia przegryzła z niesmakiem kawałek suchego patyka. Jej brzuch domagał się pokarmu. Jej gardło przechodziło kryzys, brak wody, czegoś mokrego i orzeźwiającego. Lwica zatrzymała się buntowniczo.
-Jak mamy walczyć? Nasz organizm potrzebuje energi
-Damy rade- odpowiedział spokojnie Erno. 
Evia spojrzała z odrazą na ojczyzne. 
-Jak te lwy tu żyją?- pomyślała i ruszyła dalej. Już nie była tak dobrze zbudowana jak kiedyś. 
-To tu- oznajmił Haren kiedy oczom lwów ukazała się Lwia Skała.
-Zmieniło się tu- przyznał Erno. Kiedy czarny lew był mały pozwalał sobie na oglądanie Lwiej Skały z ukrycia. Do okoła niej byłya krew, susza i kości. Teraz gdzie niegdzie rosła trawa i kwiaty. Nawet pojawiła się mała rzeczka.
Trójka przywódców zatrzymała stado.
-Jaki mamy plan?- zapytał Haren.
-Co?! Przez te 24 godzini nic nie wymyśliłeś!!-oburzyła się Evia.
-A niby czemu jego się nie czepiasz?- warkną Haren i pokazał łbem na Erna.
-To może ty Haren pójdziesz tam na kilka dni. A my przez ten czas przygotujemy się do walki-zaproponował Erno nie widząc innego wyjścia.
-Czemu ja?!
- Bo Zarys chciał abyś to ty walczył u jego boku!
-Erno ma racje-przytakneła Evia.
Haren pomyślał chwilę
-Jutro rano
-:-
Mała brązowa kulka bawiła się w łapach starej lwicy. Łapała ząbkami pazury i próbowała pociągnąć babcię za wąsy. Zarys smacznie spał w jaskini pilnowanej przez dwa beżowe lwy. 
-A więc kiedy?- szepneła Gaja chowając się w ukrytej jaskini.  
-Jutro. Gdy wszystkie lwy pójdą na narade my zaskoczymy Zarysa- powtórzyła cicho Moama
Po chwili do jaski i wleciał czerwony ptak.
-Pani,Narra nie żyje. Zaraziła się. Epidemia nadchodzi
Moama wytrzeszczyła oczy. Wszystkie lwice oddały chodł nieżyjącej już przyjaciółce, pochylając głowy. 
Królowa opóściła stado udając się do Zarysa.
-Śpisz jeszcze?-warkneła wchodząc do jaskini. 
-Nie tak ostro- mrukną król.
-Ładnie to tak łamać prawo,któro się samemu wymyśliło-prychneła lwica.
-Nie wiem o czym mówisz
-Zdradzasz mnie z Narrą
-Kto tak powiedział?- zapytał król myjąc leniwie łapy.
-Narra mi powiedziała- odpowiedziała dumnie władczyni.
-Żeee ccoo??-król wybałuszył oczy-Ja jej pokaże...
-Już ją zabiłam- rzekła Moama z pokerową miną.
-Ja...k to?
-Co myslałeś, że jestem bezbroną lwicą tak?!
Zarys pomyślał chwile.
-Musze cie mieć na oku
-:-
Evia siedziała samotnie wpatrując się w gwiazdy. Jej błękitne oczy wyglądały jak jedne z tych gwiazd.
-Co robisz?- zapytał Haren podchodząc do lwicy.
-Oglądam gwiazdy i myśle o tobie
-O mnie?A nie powinnaś o Ernie-odparł kwaśno lew.
-Tak o nim też. Ale boje się że...
-Że zgine?- przerwał Haren.
-Tak i...
-I martwisz się o mnie- Haren zrobił zatroskaną minę-Jakie to urocze
-No wiesz-powiedziała z pogardą Evia-Ja tu się o ciebie martwie a ty się wyśmiewasz, myślałam że może troche się zmieniłeś
-Nikt nie zmienia się tak szybko
-Właśnie widze-sykneła Evia i zostawiła Harena samego.
Nastał dzień. Brązowy lew oddalił się trochę od stada. Przełkną ślinę i ruszył prosto do Lwiej Skały. Dla bezpieczeństwa wysuną pazury. Przed oczami lwa ukazało się wspomnienie, widziała czarnego lwa o zielonych oczach i lwice- jego matke. Sam stał obok Loksjego,mały i bezbronny.
Słońca nie było, wiatru też nie. Nie można było odróżnić pory deszczowej od suszy.  Lew szedł niepewnym krokiem. Po drodze spotkał jasnożółtą lwicę z blizną na oku. 
-Kim jesteś?- warkneła lwica i wysuneła pazury.
-Pochodze z Rajskiej Ziemi, jestem wyrzutkiem- powiedział obojętnie Haren.
-Podejdź tu-poprosiła lwica. Lew podszedł niepewnie. Lwica otworzyła oczy.
-Ty żyjesz! Myślałam, wszyscy myśleli, że...
-Nie wiem o co ci chodzi-fioletowooki schował pazury.
-Jesteś syn Moamy i Loksjego. Haren-szepneła.
-A ty to kto?
-Jestem przyjaciółką twojej mamy
-Masz jakieś imie?
-Gaja, ale to nie ważne. Twoja matka jest żoną Zarysa, czyli jest królową i my zaplanowałyśmy spisek przeciwko Zarysowi-powiedziała szybko Gaja-Ale uważaj panuje zaraza
-Druga plaga- powiedział sam do siebie.
-Jaka plaga?
-Ja i Erno słyszeliśmy przepowiednie od władców i...
-Jaki Erno?-zapytała Gaja.
-No tak ty nie wiesz. Syn Eramy, moja mama się nami opiekowała
-A więc dzieci Eramy żyją?? Jakie szczęście!
-Cicho. Zaprowadź mnie do Zarysa i nic nikomu nie mów o mnie. Jasne??
-Tak 
Nie mineła pare minut, a Haren i Gaja znaleźli się przed wejściem do jaskini.
-Panie-Gaja i brązowy lew weszli do jaskini. Oczom Harena ukazała się matka trzymająca w łapach małe brązowe lwiątko.
-Zostałem wygnany i czy mógłbym dołączyć do stada jako wojownik-rzekł poważnie.
-Potrafisz walczyć?- zapytał Zarys.
-Tak
-A więc masz okres próbny. Gaja zaprowadź tego lwa do oddziału Loksjego.
Na wspomniane imie Haren poczuł ciarki na ciele. 
Gaja zaprowadziła lwa do jaskini oddziału Loksjego. 
Było tam cicho, zimno i wilgotno. Haren niechętnie wszedł do jaskini. Gaja została na zewnącz. 
-Yyyy... Mam być w tym oddziale- powiedział niepewnie Haren rozgladajac się po jamie.
-Kim jesteś i jak cie zwą?-zapytał męski głos dobiegający gdzieś z jamy.
-Jestem, yyyy... no jeśli jesteś Loksi to...
-Tak to ja- przerwał głos i z głębi jaskini wyłoniły się czerwone ślepa.
-Tato...- jękną Haren.
-O Boże! To ty żyjesz !- teraz już było widać całą sylwetke lwa. Brązowy lew ze łzami wzruszenia przytulił Loksjego.
-Myślałem, że już was nigdy nie zobacze
-Jak ty urosłeś! No pokaż się niech cię obejrze. Prawdziwy kawał lwa. Znalazłeś już sobie lwice? Gdzie Erno? I jak się tu znalazłeś?!
-Tato zadużo pytań!-zaśmiał się Haren- Erno jest niedaleko skały ale nie przyjdzie tu narazie. Mamy plan nasze stado...
-Założyliście stado?
-No nie do końca. To sado Evi.
-Jakiej Evi? Twojej wybranki?
-Tato! Evia była księżniczką Rajskiej Wyspy. Nie jest moją wybranką.
-Ale kochacie się?-Loksi nie dawał za wygraną.
-Jezu tato!
-No dobra, dobra
-A teraz słuchaj-Haren wzią głęboki wdech-Mieszkaliśmy na Rajskiej Ziemi dobre pare tygodni, jednak przez nie wiedomo co zapadła się pod wode. Musieliśmy uciekać. Znaleźliśmy się na Ziemi Śmierci. Póżniej pogoniła nas pierwsza plaga-robaki. Dotarliśmy na pustynie- królestwo za góram. Aż nakońcu dostalismy się tu aby zgładzić Zarysa-Haren otarł pot z czoła.
Loksi słuchał uważnie, po chwili milczenia powiedział:
-Nasze Lwice szykują atak na Zarysa. Badź gotowy.
-Jasne
-Idź teraz do matki porozmawiajcie. Ucieszy sie jak cie zobaczy.
Haren opóścił ojca i wybrał się z Gaja do Moama. Królowa leżała obok małego wodopoju. W łapach trzymała Asante. 
-Mamo- powiedział surówo Haren widząc małą brązową kulke.
-To ja was zostawiam- rzekła Gaja i oddaliła się od fioletowookich.
-Och synku!-oczy Moamy napełniły się łzami.
-To jest wasze dziecko?- zapytał poważnie Haren nie okazujac radosci.
-Tak, Asanta, patrz ma takie oczy jak ty. Haren jak ty się tu znalazłeś?
-Władcy- powiedział krótko.
-A gdzie Erno?-Moama mówiła czule.
-Za skałą- serce Harena waliło ze złości.
-Haren, skarbie co ci się stało? 
-Nienawidze cie!!!-zaczą krzyczeć-Jak mogłaś!!!
-Haren zachwouj się-uspokoiła Moama.
-Jak mam się zachowywać gdy widze to coś!!- Haren wskazał na Asante-Jak mogłaś do tego dopóścić! Zawiodłem się na tobie!
-Haren!
-:-
No nareszcie kolejny rozdział! Wybaczcie,że bez obrazków ale ostatnio nie mam czasu.
1.Czy chcecie kolejny rozdział?
2.Co sądzicie o zachowaniu Loksjego?
3.Czy Haren dowie się prawdy?
4.Czy nie nudzi was ten blog?
Zachęcam do komentowania postów. Bez komentarzy nie ma rozdziałów o chęci. Jeśli chcecie kolejny rozdział muszą być pod tym postem przynajmniej 3 komentarze.
Pozdrawiam