Granatowe niebo lśniło błękitnymi gwiazdami. Haren i Erno leżeli razem (jak to robili co wieczór) na miękkim piaski opserwójąc ten piękny widok.
-Jak tu ładnie-westchnął Erno i zamknął oczy.
-Tak to w porównaniu z Ziemią Śmierci...
-Myślałeś o rodzicach?- przerwał Erno.
-Myśle każdej nocy. Dręczy mnie to,że my sobie tu dobrze żyjemy, a oni mogą... już nie być na tym świecie-Haren uronił małą łze.
-Chciałbym porozmawiać z władcami i zadać im mnóstwo pytań-Erno otworzył oczy i spojrzał na brata.
-Taa...-przytaknął brązowy lew.
Nagle na plaże przyszła Evia, radosna i piękna jak zawsze.
-Chłopaki, jutro wielka uczta. Przyjdziecie?-zapytała księżniczka.
-A będzie duuużooo żarła?- zapytał Haren głęboko ziewając.
-Owszem. Będziecie?- Evia spojrzała na czarnego lwa.
-Jasne-uśmiechnął się lekko Erno.
Kiedy Evia zniknęła za krzakami nastała grobowa cisza.
-Haren...-powiedział po chwili Erno.
-Tak?
-Co o niej myślisz?-zapytał zielonooki i wstał.
-Próbuje nie myśleć.
-To dobrze-odedchnął Erno.
-Ale jednak coś w sobie ma. Jak myślisz taka księżniczka i taki lew jak ja...
-Nie-odpowiedział stanowczo Erno i wybrał się na samotny spacer.
-Erno- powiedział głos dochodzący z nieba.
-Kim jesteś?-zapytał Erno gdy z chmur ułożyła się postać żółtego lwa z czerwonął grzywął.
-Jestem dawnym władcą. Tylko władcy i szamanie pokazują się na niebie.
Erno nic nie odpowiadał.
-Niedługo spełni się przepowiedznia, którą zapewne usłyszałeś. Będe ci pomagał w trudnościach i problemach...
-Co się dzieje z Moamą i Loksim?- przerwał Erno.
-Są bezpieczni, jednak Lwia Ziemia dalej wygląda okropnie. Musisz tam wrócić, zabierz brata- głos słyszał tylko Erno.
-A więc żyjął!Jak mam tam wrócić?
-:-
Brązowy lew wspinał się po grubych drzewach. Kiedy znalazł największe ułożył się wygodnie i popatrzył w gwiazdy. Gwiazdy przypominały pewną lwice.
-Jeju ale te gwiazdy realistyczne- powiedział Haren.
-Witaj chłopcze, jestem Uru-gwiazdy poruszyły się i przemówiły głosem.
-W... witam- zająkał Haren.
-Lwia Ziemia jest okropnym miejscem, włada nim dalej okrutny Zarys i kochana Moama...
-Moama?! A więc żyje!! Co powiedziałaś?? Jest królową??!!!-wrzasnął brązowy lew.
-Tak jest. Posłuchaj. Musisz wybrać się z bratem na Lwią Ziemie.
-Po co?- zapytał Haren.
-Wszystko się wytłumaczy...
-Czekaj!- krzyknął Haren. Gwiazdy wróciły na swoje miejsce, brązowy lew zeskoczył z drzewa i zabrał się za poszukiwanie brata. Kiedy przechodził przez wąską rzeczke na drodze staneła mu Evia.
-Znowu ty? Co tutaj robisz?-zapytał poirytowany Haren.
-Mieszkam tu!-lwiaca zrobiła głupi uśmiech.
-Nie mam czasu na gadanie, wasza Nicość-syknął Haren.
-Rozumiem-rzekła Evia i odeszła zadowolona.
Syn Moamy nie szukał długo, znalazł brata na plaży.
-Erno musze ci coś powiedzieć...
-Ja też-przerwał zielonooki.
-Moge pierwszy? Napewno moje jest ważniejsze i ciekawskie- Haren usiadł dumnie.
-Ach tak? Moje jest o wiele lepsze!- oznajmił Erno i wywrócił brata na piasek.
-Erno nie jestem dzieckiem! Ty też nie jesteś!
-Braci, Evia zawróciła ci w głowie-zaśmiał się Erno.
-Skond! Chociasz...
-Nie waż się dokańczać!-ryknął ze śmiechem Erno i zaczął uciekać-Goń mnie!
-Erno, serio?-Haren przewrócił oczami.
-Nie to nie- Erno podszedł do brata- Gadaj.
-A więc rozmawiałem z królową z...
-Ja też. Tylko, że ja z królem...
-:-
Zarys spacerował dumnie po swojej jaskinie. Wszędzie leżały kości. Z łap króla ociekała krew- była to ciecz jednego z poddanych, który nie wykonał polecenia zgodnie z rozkazem.
Kiedy Zarys ułożył się na szarym kamieniu do jaskini weszła Moama.
-A więc- powiedział Zarys.
-Nie kończ! Co ci tak zależy?!- przerwała królowa.
-Gdy mnie zabraknie ktoś musi mnie zastąpić!-ryknął lew.
-Jeszcze troche czasu-sykneła Moama.
-Czemu tak zwlekasz kochana?- Zarys leżał dalej.
-Nie znam cie! Jestem królową nie cały miesiąc!-wrzasneła fioletowooka.
-A więc masz czas do końca tego tygodnia-syknął Zarys i zły wyszedł z jaskini.
Gdy król zniknął z oczu Moamy, lwica wybrała się na sawwane. Próbowała wyobrazić sobie jak mogła wyglądać ziemia kiedyś. Nagle lwica ujżała czarnego lwa.
-Loksi?- zapytała niepewnie Moama.
-Wasza wysokość dawno pani nie widziałem-zaśmiał się lew.
-Loksi!- Moama podeszła do lwa- Mam dla ciebie wiadomość.
-Jaką?- zapytał wesoły Loksi.
-Jestem-Moama nabrała oddechu- w ciąży.
-Co? Jak mogłaś !-ryknął lew.
-Nie cieszysz się?- zapytała Moama.
-A z czego mam się cieszyć?!-wrzasnął Loksi- Mam się cieszyć, że Zarys będzie ojcem!
Loksi zrobił się cały czerwony ze złości.
-Głuptasie-zachichotała Moama- to będzie twoje dziecko.
-CO!!??!-Loksjego przywarło do ziemi-Czyli,że ja... Och to wspaniale.
Loksi podszedł do ukochanej i pocałował ją w czoło.
-Ale mam pewne obawy- jękneła Moama- Co powie Zarys. I jak zaaraguje Haren, gdyby nas spotkał.
-Spokojnie. Były takie przypatki,że lwice nie mogły mieć dziecka więc duchy podawały pewnien owoc po którym lwica była...
-Och to jest myśl! Powiem Zarysowi, że duchy mnie obdarowały dzieckiem!- przerwała lwica.
-Tak- uśmiechnął się Loksi.
-A Haren?-dopytała Moama.
-Zrozumie to- szepnął Loksi.
-:-
Kiedy na Ziemi Śmierci było popołudnie, to na Rajskiej Wyspie wstawało życie.
Wszystkie lwy spały spokojnie tylko Evia wybrała się na poranny spacer po plaży. Tego poranka morze było spokojne i posyłało przyjazne dla oka fale. Piasek był ciepły i miękki. Lwica nie wyobrażała sobie życia bez takiej ilości wody, zapchu plaży i odgłosu fal. Słońce posyłało ciepłe promyki na futro księżniczki. Evia miała się wspaniale. Gdy tylko poczuła głód podeszła do pobliskiego krzaka i zerwała owoc. Nie miała ochoty na mięso.
-:-
Haren podniósł głowe. Wszyscy spali. Brązowy lew ziewną potężnie po czym wstał i rozciągnął się leniwie. Fioletowooki podszedł do małego strumyka. Gdy wychłeptał krystalicznął wode udał się na plaże pomyśleć o wczorajszej rozmowie z bratem.
Haren szedł spokojnie patrząc w dal. Nagle u j ż a ł Evie idącą w jego strone.
-O witam wasza kultowość-ukłonił się Haren z szyderczym uśmiechem.
-Mogłbyś przestać nadawać mi takie przezwiska?- zapytała poirytowana Evia.
-Och oczywiście księżniczko- odpowiedział z grymasem Haren.
-Ty parszywy...
-Kto jest parszywy?-przerwał Haren.
-Widze, że już jesteście na nogach-przywitał się Erno.
-Skond ty tu?- zapytał z osłupieniem syn Moamy.
-Tak się kłucicie, że mnie nie widzicie. Wiecie ile musze znościć wasze grymasy-jęknął Erno.
-Tak się składa, że ta tu nie może oderwać odemnie oczu- oznajmił dumnie Haren.
-Coś ci się pokalapućkało, bez mózgu- syknęła Evia.
Erno wybuchł śmiechem.
-Śmiej się, nie widziałeś nas przed wczoraj rano. Wyznała co do mnie czuje
-Ty! Ty patentowana laserowa, bez myślna świnio!-rykneła Evia i poszła pod wodospad.
-Świno?Chyba trafiłem w jej czuły punkt, że tak się wściekła-przytaknął Haren.
-Jak ona cię nazywa!-śmiał się Erno-Jak ci dokopała!
-Przestań, a teraz na poważnie- Haren zrobił poważnał mine.
-Jasne!-Erno tażał się po piachu ze śmiechu.
-Jutro ide na Ziemie Śmierci-powiedział brązowy nie zwracając uwagi na śmiech brata.
-Serio!?- Erno wytrzeszczył oczy.
-Już czas- powiedział Haren, zostane tylko na uczte i płyniemy.
-My?
-Erno musimy pomóc rodzicom-oznajmił Haren.
-Ale należymy do ostatniego legionu-jęknął Erno- w sumie masz racje, ale ja niejestem gotowy.
Haren posłał bratu mały uśmiech i poszedł się przejsć.
Nastał wieczór. Wszystkie lwy szykowały się do wielkiej uczty. Jeszcze przed przyjęciem Haren, Erno i kilka lwów musiało przegonić hieny.
Punktualnie wieczorem, kiedy gwiazdy nabrały błękitnego koloru wszystkie lwy i małpy zebrały się. Evia wraz z radą starszych usiadła nad podwyższeniu.
-Witam tu wszystkich zebranych! To dziś uczcimy rocznice założenia Rajskiej wyspy-ogłosił jeden szympans.
-A teraz nieprzedłużając zapraszam do jedzenie- powiedziała Evia.
Na wielkim kamieniu leżało mnóstwo owoców i trochę mięsa. Wszystkie lwy ze smakiem rzuciły się na jedzenie.
-Evia-Erno usiadł obok lwicy, która była przy kamieniu-Haren odchodzi jutro rano.
-Co?-Evia wybałuszyła oczy.
-Idzie na Ziemie Śmierci-dodał zielonooki.
-Jest jak najemnik. Nie zależy mu na niczym ani na ... nikim
-To znaczy nie do końca...
-Wybacz Erno ide się przejść- odparła księżniczka.
Nadszedł piękny poranek. Haren właśnie żegnał się z innymi, gdy podszedł do niego Erno.
-Powinieneś powiedzieć coś Evi-zaproponował czarny lew.
-Jasne
Haren udał się na plaże. Nie wiedział dlaczego tam idzie ale tak mu się wydawało, że spotka tam Evie.
Księżniczka leżała na piachu i patrzyła na fale.
-Wasza kultowość pora na mnie-powiedział stanowczo Haren.
-Masz racje- przytaknęła Evia.
-Tylko nie płacz za mnął. Żegnaj księżniczko.
-Haren-jękneła Evia.
-Tak wasza wysokość
-Miałam nadzieje, że zostaniesz
-Jestem potrzebny-rzekł Haren nie widząc smutku w oczach Evi.
-Potrzebujemy Cię!-krzykneła księżniczka.
-My potrzebujemy czy raczej ty?
-Ja? Nie mam pojęcia o czym mówisz-zdziwiła się Evia i wstała.
-Pewnie nie
-Oczym powinnam wiedzieć?- zapytała Evia nie rozumiejąc.
-Nie żartuj. Czujesz coś do mnie-oznajmił spokojnie Haren.
-Tak. Pomagasz i jesteś najlepszy z legionu.
-Nie oto mi chodzi. No prosze MÓW-podkreślił Haren i ruszył.
-Coś ci się przewidziało-Evia udała się za brązowym.
-No to dlaczego zamnął idziesz?Zapewne obawiasz się, że nie dam ci całusa?
-Haren! Już wole pocałować świnie!-krzyknęła Evia.
-Załatwione!-Haren odszedł, a Evia została sama.
Po chwili ziemia zaczeła się chwiać. Wszystkie kamienie położone wysoko pospadały na ziemie. Rajskiej Ziemi groziło niebezpieczeństwo.
-:-
Jak podobał wam się rozdział? Mam do was nietypowe pytania.
1.Jak wam podoba się wygląd Harena?
2. Którego bohatera dotychczas poznanego najbardziej lubicie?
3. Erno vs Haren.



Fajny rozdział, te kłótnie Harena i Evi mnie tak ciągle bawią, ,,Wasza kultowość". XD
OdpowiedzUsuń1. Jest niezły, ale wolę Erna.
2. Erna, ma świetne imię, design i charakter.
3. Erno, jeśli chodzi o postać i o związek z Evią, niby to by było kazirodztwo, ale u zwierząt czegoś takiego nie ma. :D Miałam nawet nadzieję na ErnoxEvia, ale ty raczej zrobisz HarenxEvia. :c
Czekam na następny rozdział.
Pozdrawiam. c:
Fantastyczny rozdział i oczywiście czekam na next.
OdpowiedzUsuń1.Ciacho XD
2.Evia <3
3.Ja od początku byłam za Harenem.Uważam,że najbardziej pasują do siebie z Evią. Stworzyli by świetną parę c:
Mam nadzieję,że Moanie uda się oszukać Zarysa,że dziecko będzie do niej podobne.Myślę jednak,że Zarys zabiję Moanę po narodzinach potomka.W końcu,dostanie to czego chce i pozbędzie się "problemu".Takie moje przypuszczenia.
Rajskiej Wyspie grozi niebezpieczeństwo? Coś czuję..że duchy maczały w tym swoje łapy
Pozdrawiam c: