-To sam sobie przynieś-warknęła Gaja, żółta lwica o zielonych oczach, wysuwając pazury wrazie gdyby mąż chciał ją zaatakować.
-Jesteś moją żonął!Masz robić co ci karze!-rykną lew i gdy miał skoczyć na lwice aby zadać jej ból, Gaja odskoczyła w bok i jednym ruchem powaliła lwa na łopatki. Vori był oszołomiony. Zielonooka popatrzyła z wyszością na lwa.
To była jedna z trzech lwic, która nie bała się już męża.
Stan Ziemi Śmierci się nie poprawił ale zato pare lwic wzieły sprawę w swoje ręce? Raczej w łapy;).
Gaja oddaliła się od partnera,który dalej leżał na ziemi oszołomiony.
-Moamo, zrobiłam to-oznajmiła zadowolona Gaja podchodząc do królowej.
-Pięknie. Oczywiście gardze przemocą ale z tymi durnymi lwami nie da się inaczej-prychneła Moama.
Moama pierwszy raz staneła na czubku lwiej skały gdzie kiedyś odbywały się konoracje,śluby i prezentacje lwiątek.
Wiatr dmuchnął jej w twarz. Czuła się jak prawdziwa królowa, lecz chciała aby Ziemia Śmierci była czymś pięknym. Nagle Wiatr poniusł liście i ziarna wokuł głowy Moamy. To był znak od władców. Przyjeli ją jako królową. Moama zamknęła oczy, a gdy je otworzyła usłyszała czyjś głos:
-Moama podąrzaj śladami przeszłych władców. To oni wskażą ci droge.
-Ale ja nie znam przeszłości. Co mam robić?- Moama podniosła głowe, pierwszy raz od czasu panowania Zarysa i jego pradziadka słońce posłało promyki na ziemie, a raczej na Moame.
-Czyń dobro i nie daj się zwieść-teraz był to inny głos-lwicy.
Moama kiwneła głową, po czym zapytała:
-A co będzie później?
-Już niedługo spełni się przepowiednia.
-Jaka przepowiednia?- Moama chciała zadać jeszcze mnóstwo pytań, lecz czas gonił.
-Znają ją już dwa lwy ale poznasz i ty- głoś władców powoli się oddalał tak jak i ciepłe promienie.
-Kiedy?! Prosze zaczekajcie!-Moama chciała biec za głosem jednak mogła by stracić życie.
Promienie zgasły, a głos przepadł. Moama stała sztywna na skale patrząc w dal.
-:-
Erno leżał spokojnie na kruchym piasku i wsłuchiwał się w szum morza. Nagle nie wiadomo skond zaczą myśleć o Moamie i Loksim. Mogli nie żyć, mogli być dręczeni, a on leży sobie spokojnie na piasku i słucha morza. Do głowy Erna przychodziło więcej myśli. Zaczął zastanawiać się jak wyglądali jego rodzice i dlaczego matka nie żyje i co się dzieje z ojcem. Zielonooki próbował sobie wyobrazić jak wyglądała jego matka i co poniej odziedziczył.
-Erno, coś się tak zamyślił?- zapytała z nienacka Evia, cała brudna.
-A co ty taka brudna?-syn Eramy nie miał zamiru rozmawiać, chciał myśleć.
-Nie odpowiadaj pytaniem. No dobra, tak dla jasności wpadłam w bagno-Evia parskneła.
Erno zaśmiał się i wstał.
-Jak już musisz wiedzieć myśle o rodzicach.
-A gdzie oni są?- Evia otrząsneła się z błota.
-Matka nie żyje a o ojcu nic nie wiem. Wogule ich nie znałem-oznajmił Erno, w jego głosie słychać było tęsknote.
-Ja też nie znama swoich rodziców.Przygarneły mnie dwa szympansy-lwica popatrzyła w morze-jesteśmy do siebie podobni.
-Tak-powiedział obojętnie Erno. Po chwili ich wzroki się na siebie natkneły. Patrzyli sobie głęboko w oczy, czuli jak by nic nie istniało tylko oni.
Gdy Evia zamknęła oczy Erno zrobił to samo... Doszło do delikatnego pocałunku, który miał trwać dłużej został jednak przerwany przez brązowego lwa.
-Hej, Erno widziałeś gdzieś głowe?
-Bałwanie masz ją osadzoną na szyji-prychneła Evia, patrząc z pogardą na Harena.
-Tak się składa, że nie ciebie pytam-sykną Haren- Erno przypomnij sobie ta szklana głowa.
-Nie widziałem takiej-Erno wzruszył ramionami.
-Szklana głowa jest w jaskini Na- Evia pokazała wodospad.
-Właśnie jej tam nie ma księżniczko-Haren wyszczeżył zęby.
-Jak to?!-Evia ruszyła w strone wodospadu.
-O co wam chodzi? Jaka głowa?- zapytał Erno kompletnie nic nie rozumiejąc.
-Szklana głowa to skarb Rajskiej Wyspy. Jest to głowa jakiegos szympansa czy pawiana. Nie pamiętam, wiem że małpy panikują i cały czas gadajął o kradzieżi i coś w tym stylu. A co wy to robiliście?- Haren popatrzył uważnie na brata.
-Yyy. Evia opowiadała mi o Ostatnim Legionie-Erno nie chciał mówić o tym co tu zaszło.
-Będziesz do niego należał? Ja chyba tak, pokaże tej księżniczce co potrafie- syn Loksjego wyprostował się.
-Zobacze- powiedział obojętnie Erno.
-Erno!! Haren!! pomożecie nam w szukaniu szklanej głowy?- zapytała Evia dysząc. Za nią stało pare lwów i lwic.
-Po co mamy szukać jakiejś głupiej głowy?- zakpił fioletowooko.
-To ona pozwala nam na kontakt z władcami przeszłości- rzekła jedna z lwic.
-Jasne,że pomożemy- Erno zrobił szeroki uśmiech i poszedł za Evią.
-Dziękujemy- żółta lwica z czerwonymi oczami popatrzyła wdzięczne na czarnego lwa.
-Haren idziesz?- zapytał po chwili Erno.
-No dobra pójde. Ale tylko dlatego,że chce przeżyć przygode.
-:-
Królowa Ziemi Śmierci była jeszcze troche oszołomiona, miała nadzieję,że nikt nie słyszał tej rozmowy zwłaszcza Zarys.
-Moama! Co to było?- zapytała Satyni podchodząc do lwicy( ona także była po stronie Moamy).
Moama popatrzyła na Satyni.
-Jesteś taka młoda, napewno chcesz walczyć z Zarysem?
-Oczywiście to on kazał mi się ożenić z tym pajacem Mirakelem.
-Mirakel? Gdzieś słyszałam to imię-Moama przytakneła po czym zabrała się za gorączkowe myślenie.
-Królowo, Mirakel jest mężem Eramy i ojcem Evi i Erna-przypomniała Satyni.
-On jest ojcem Erna??!-Moama wybauszyła oczy.
-I Evi- dodała cicho Satyni.
-Erno ma siostre?-królowa nie mogła wierzyć własnym uszom.
-O ile ona wogule,żyje-Satyni uważnie przyglądała się pobódzonej królowie.
-A co z ojcem?-Beżowa lwica, aż usiadła.
-Zabiłam go, to znaczy chyba...-Satyni przerwała, Moama weszła jej w słowo.
-Co to znaczy chyba?
-Jak odchodziłam zobaczyłam, że się rusza. Ale Zarys twierdzi,że on nieżyje.
-Rozumiem. Tak bardzo chciałabym wrócić do Harena i Erna-jękneła królowa.
-Napewno ich spotkasz... Przyszłość zaskakuje-brązowa lwica poklepała Moame.
-:-
Mineło już sporo godzin, a szklan głowa dalej nie została znaleziona.
-Nudy, myślałem,że coś się wydarzy-jękną Haren i potężnie ziewnął.
-Jak się panu nie podoba to do widzenia-sykneła Evia przedzierajac się przez karzaki.
Stado lwów przechodziło właśnie przez zarośla.
-Tak się składa księżniczko, że ja nie chciałem tu iść-prychnął Haren.
-No tak napewno. A kto chciał przeżyć przygode?- zapytała Evia tracąc cierpliwość.
Nagle na ramieniu Evi usiadł fioletowy ptak.
-Zlokalizowałem czaszke. Znajduje się w wąwozie hien.
-No pięknie-westchneła Evia- Nani, Eryk powiadomcie rade starszych,że wiemy gdzie jest głowa. Niech gwardziści poszukają wsparcia. Już!
Dziesięc lwów pobiegło w strone wodospadu. -Erno,Haren i reszta idziecie za mną-rozkazała Evia.
-Musze przyznać, że niezła jesteś w te klocki- przyznał Haren.
Evia przewróciła oczami i ruszyła.
Po nie całej godzinie drużyna znalazła się na granicy.
-Chaka weź swoich i ruszcie na wschód, Linda ty idź na zachód-Evia wydała kolejny rozkaz, i ruszyła już tylko z Ernem i Harenem.
-Coś jest za nami-szepnął Erno słysząc szelest.
Za roślinami dobiegały śmiechy hien.
Nagle na trójke lwów rzuciły się największe hieny. Szare stworzenia miały przewage, gdy Evia ukryła się za krzakiem dołączył do niej Haren.
-Co księżniczko? Rezygnujesz?-zapytał Haren kpiąco.
-Nigdy!-warkneła księżniczka i rzuciła się na hieny.
-♥-
Jak wam podoba się rozdział? Co myślicie o obrazkach?
Rodział miał być krótki ale wyszło inaczej XD.
1.Co myślicie o trzech głównych postaciach?
2.Co myślicie o tym co zaszło pomiędzy Ernem i Evią. Jakie było wasze wrażenie jak czytaliście ten fragment.
Ps. Zakładka Bohaterowie zostało troche zapełniona.
Pozdrawiam
-Moama podąrzaj śladami przeszłych władców. To oni wskażą ci droge.
-Ale ja nie znam przeszłości. Co mam robić?- Moama podniosła głowe, pierwszy raz od czasu panowania Zarysa i jego pradziadka słońce posłało promyki na ziemie, a raczej na Moame.
-Czyń dobro i nie daj się zwieść-teraz był to inny głos-lwicy.
Moama kiwneła głową, po czym zapytała:
-A co będzie później?
-Już niedługo spełni się przepowiednia.
-Jaka przepowiednia?- Moama chciała zadać jeszcze mnóstwo pytań, lecz czas gonił.
-Znają ją już dwa lwy ale poznasz i ty- głoś władców powoli się oddalał tak jak i ciepłe promienie.
-Kiedy?! Prosze zaczekajcie!-Moama chciała biec za głosem jednak mogła by stracić życie.
Promienie zgasły, a głos przepadł. Moama stała sztywna na skale patrząc w dal.
-:-
Erno leżał spokojnie na kruchym piasku i wsłuchiwał się w szum morza. Nagle nie wiadomo skond zaczą myśleć o Moamie i Loksim. Mogli nie żyć, mogli być dręczeni, a on leży sobie spokojnie na piasku i słucha morza. Do głowy Erna przychodziło więcej myśli. Zaczął zastanawiać się jak wyglądali jego rodzice i dlaczego matka nie żyje i co się dzieje z ojcem. Zielonooki próbował sobie wyobrazić jak wyglądała jego matka i co poniej odziedziczył.
-Erno, coś się tak zamyślił?- zapytała z nienacka Evia, cała brudna.
-A co ty taka brudna?-syn Eramy nie miał zamiru rozmawiać, chciał myśleć.
-Nie odpowiadaj pytaniem. No dobra, tak dla jasności wpadłam w bagno-Evia parskneła.
Erno zaśmiał się i wstał.
-Jak już musisz wiedzieć myśle o rodzicach.
-A gdzie oni są?- Evia otrząsneła się z błota.
-Matka nie żyje a o ojcu nic nie wiem. Wogule ich nie znałem-oznajmił Erno, w jego głosie słychać było tęsknote.
-Ja też nie znama swoich rodziców.Przygarneły mnie dwa szympansy-lwica popatrzyła w morze-jesteśmy do siebie podobni.
-Tak-powiedział obojętnie Erno. Po chwili ich wzroki się na siebie natkneły. Patrzyli sobie głęboko w oczy, czuli jak by nic nie istniało tylko oni.
Gdy Evia zamknęła oczy Erno zrobił to samo... Doszło do delikatnego pocałunku, który miał trwać dłużej został jednak przerwany przez brązowego lwa.
-Hej, Erno widziałeś gdzieś głowe?
-Bałwanie masz ją osadzoną na szyji-prychneła Evia, patrząc z pogardą na Harena.
-Tak się składa, że nie ciebie pytam-sykną Haren- Erno przypomnij sobie ta szklana głowa.
-Nie widziałem takiej-Erno wzruszył ramionami.
-Szklana głowa jest w jaskini Na- Evia pokazała wodospad.
-Właśnie jej tam nie ma księżniczko-Haren wyszczeżył zęby.
-Jak to?!-Evia ruszyła w strone wodospadu.
-O co wam chodzi? Jaka głowa?- zapytał Erno kompletnie nic nie rozumiejąc.
-Szklana głowa to skarb Rajskiej Wyspy. Jest to głowa jakiegos szympansa czy pawiana. Nie pamiętam, wiem że małpy panikują i cały czas gadajął o kradzieżi i coś w tym stylu. A co wy to robiliście?- Haren popatrzył uważnie na brata.
-Yyy. Evia opowiadała mi o Ostatnim Legionie-Erno nie chciał mówić o tym co tu zaszło.
-Będziesz do niego należał? Ja chyba tak, pokaże tej księżniczce co potrafie- syn Loksjego wyprostował się.
-Zobacze- powiedział obojętnie Erno.
-Erno!! Haren!! pomożecie nam w szukaniu szklanej głowy?- zapytała Evia dysząc. Za nią stało pare lwów i lwic.
-Po co mamy szukać jakiejś głupiej głowy?- zakpił fioletowooko.
-To ona pozwala nam na kontakt z władcami przeszłości- rzekła jedna z lwic.
-Jasne,że pomożemy- Erno zrobił szeroki uśmiech i poszedł za Evią.
-Dziękujemy- żółta lwica z czerwonymi oczami popatrzyła wdzięczne na czarnego lwa.
-Haren idziesz?- zapytał po chwili Erno.
-No dobra pójde. Ale tylko dlatego,że chce przeżyć przygode.
-:-
Królowa Ziemi Śmierci była jeszcze troche oszołomiona, miała nadzieję,że nikt nie słyszał tej rozmowy zwłaszcza Zarys.
-Moama! Co to było?- zapytała Satyni podchodząc do lwicy( ona także była po stronie Moamy).
Moama popatrzyła na Satyni.
-Jesteś taka młoda, napewno chcesz walczyć z Zarysem?
-Oczywiście to on kazał mi się ożenić z tym pajacem Mirakelem.
-Mirakel? Gdzieś słyszałam to imię-Moama przytakneła po czym zabrała się za gorączkowe myślenie.
-Królowo, Mirakel jest mężem Eramy i ojcem Evi i Erna-przypomniała Satyni.
-On jest ojcem Erna??!-Moama wybauszyła oczy.
-I Evi- dodała cicho Satyni.
-Erno ma siostre?-królowa nie mogła wierzyć własnym uszom.
-O ile ona wogule,żyje-Satyni uważnie przyglądała się pobódzonej królowie.
-A co z ojcem?-Beżowa lwica, aż usiadła.
-Zabiłam go, to znaczy chyba...-Satyni przerwała, Moama weszła jej w słowo.
-Co to znaczy chyba?
-Jak odchodziłam zobaczyłam, że się rusza. Ale Zarys twierdzi,że on nieżyje.
-Rozumiem. Tak bardzo chciałabym wrócić do Harena i Erna-jękneła królowa.
-Napewno ich spotkasz... Przyszłość zaskakuje-brązowa lwica poklepała Moame.
-:-
Mineło już sporo godzin, a szklan głowa dalej nie została znaleziona.
-Nudy, myślałem,że coś się wydarzy-jękną Haren i potężnie ziewnął.
-Jak się panu nie podoba to do widzenia-sykneła Evia przedzierajac się przez karzaki.
Stado lwów przechodziło właśnie przez zarośla.
-Tak się składa księżniczko, że ja nie chciałem tu iść-prychnął Haren.
-No tak napewno. A kto chciał przeżyć przygode?- zapytała Evia tracąc cierpliwość.
Nagle na ramieniu Evi usiadł fioletowy ptak.
-Zlokalizowałem czaszke. Znajduje się w wąwozie hien.
-No pięknie-westchneła Evia- Nani, Eryk powiadomcie rade starszych,że wiemy gdzie jest głowa. Niech gwardziści poszukają wsparcia. Już!
Dziesięc lwów pobiegło w strone wodospadu. -Erno,Haren i reszta idziecie za mną-rozkazała Evia.
-Musze przyznać, że niezła jesteś w te klocki- przyznał Haren.
Evia przewróciła oczami i ruszyła.
Po nie całej godzinie drużyna znalazła się na granicy.
-Chaka weź swoich i ruszcie na wschód, Linda ty idź na zachód-Evia wydała kolejny rozkaz, i ruszyła już tylko z Ernem i Harenem.
-Coś jest za nami-szepnął Erno słysząc szelest.
Za roślinami dobiegały śmiechy hien.
Nagle na trójke lwów rzuciły się największe hieny. Szare stworzenia miały przewage, gdy Evia ukryła się za krzakiem dołączył do niej Haren.
-Co księżniczko? Rezygnujesz?-zapytał Haren kpiąco.
-Nigdy!-warkneła księżniczka i rzuciła się na hieny.
-♥-
Jak wam podoba się rozdział? Co myślicie o obrazkach?
Rodział miał być krótki ale wyszło inaczej XD.
1.Co myślicie o trzech głównych postaciach?
2.Co myślicie o tym co zaszło pomiędzy Ernem i Evią. Jakie było wasze wrażenie jak czytaliście ten fragment.
Ps. Zakładka Bohaterowie zostało troche zapełniona.
Pozdrawiam



Kolejny cudowny rozdział.Obrazki,jak i nagłówek,są śliczne.Z Moaną rozmawiali przodkowie,to dobry znak.Pocałunek Erna i Evie? E..są rodzeństwem,więc to trochę tak..niezręcznie xd Haren jak zawsze w humorku,ale myślę,że i on w końcu przekona się do Evie (może zajdzie coś jeszcze hehe).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam c: